środa, 15 czerwca 2016

Podsumowanie dnia: 3

Dziś wstałam wcześnie, o ok. 7, tradycyjnie chwilę popracowałam na komputerze, później okazało się, że odwołano mój pierwszy blok zajęć, miałam zatem trochę więcej czasu.

Po 9 pojechałam z psem na targ i kupiłam świeże owoce.

Następnie był spacer:


Zdecydowanie bardziej wolę spacery wieczorne. Podczas porannych jestem strasznie spięta, bo za chwilę będę musiała robić milion różnych rzeczy. Nie umiem się wyluzować. No chyba, że mam dzień wolny.

Następnie zjadłam śniadanie, dziś 3 łyżki płatków jaglanych  z mlekiem, do tego kilka truskawek i jeżyn (moja miłość) oraz orzechy włoskie:



Później praca, trochę stresu, irytacji. Na lunch zjadłam ciabatę z pastą rybną

(tuńczyk w sosie własnym, trochę twarogu, papryka czerwona, natka pietruszki)


Następnie dalej praca. Nie wiem czy to wina pogody, ale czuję się dziś podle. Poirytowana, przemęczona, bez energii, bez życia, chce mi się beczeć. Obsesyjnie myślę o czekoladzie z orzechami. Cieszę się, że żadnej nie mam w domu (miałam, ale zjadłam wszystkie naraz he he.... :( oczywiście w ramach przeddietowego czyszczenia szafek...) 
Niewykluczone, że pęknę i pojadę po jakąś..

Po powrocie do domu zjadłam do końca wczorajszą potrawę. Zaczęłam też myśleć o jakimś fastfoodzie :(
Zjadłam naprawdę wielką porcję, więc nie mogę być głodna, a jednak jestem.

Poszłabym na wieczorny spacer, ale leje, przez to nie mam ochoty wychodzić z domu. Z psem wyjdzie mój partner. 

Póki co piję kawę zbożową z mlekiem i myślę o tym żeby nie myśleć o tej cholernej czekoladzie... :(

Updated:

Jestem już w łóżku, po niby to relaksujących momentach w łazience. Trochę mniej skołowana. A skoro już w łóżku to po czekoladę z orzechami, tę wyśnioną i intensywnie w myślach konsumowaną nie pójdę. Powiedzmy, że dziś wygrałam. Chociaż szkoda mi, że nie zaliczyłam wieczornego spaceru. Pies chyba też zawiedziony co okazuje mi spojrzeniem pełnym wyrzutu.

Dzień oceniam na:  5,5/10


3 komentarze:

  1. Świetnie że dałaś radę czekoladzie :) Brawo.
    Ja też stosuję metodę - mycia zębów... Skoro już umyłam, to przecież nie zjem bo trzeba będzie powtórzyć;) U mnie niestety na wyjście do sklepu zawsze chętny jest mój mąż ( nie żebym się rzucała na drzwi żeby go powstrzymać:)
    Spojrzałam w Twoje jadłospisy z paru ostatnich dni i rzuca mi się w oczy jedno - MAŁO JESZ. Już pomijając kwestię wytrzymania na takich porcjach(będzie trudno podejrzewam) - warto pomyśleć o tym że zwalnia się metabolizm. Z czasem waga przestanie spadać - i nie będzie z czego ciąć. O ewentualnych niedoborach, braku energii itd nie wspominając.
    Nie zachęcam do diety z liczeniem kalorii (bo dla mnie samej to zawsze było uciążliwe) -ale warto policzyć BMR dla obecnej wagi ... Tak dla orientacji żeby wiedzieć jakie jest minimum.
    Widzę po sobie że każdy opuszczony posiłek się na mnie mści:( Najczęściej jedzeniem wieczorem -czyli tym najgorszym.

    No i jeszcze śniadanie -ja je generalnie popieram (zjedzone do 30-45 min od wstania). Przemówiła do mnie teoria że organizm wiedząc że rano dostanie solidną porcję jedzenia nie będzie próbował robić zapasów wieczorem. Nie jadłam śniadań praktycznie wcale (o ile kawa to nie posiłek;) - o d paru lat jem... Magicznie od tego nie schudłam, co więcej dalej mam apetyt wieczorem(ale tutaj zdarza mi się sobie mówić -nie jedz o północy za parę godzin zjesz coś dobrego:) - ale generalnie czuję się lepiej(choć może sobie to wmawiam). Może spróbuj jeść przez tydzień - i zobacz jak to na Ciebie działa. U mnie sprawdzają się owsianki- zacznałam od płatków z jogurtem i owocami, teraz preferuję na mleku na ciepło. Rano można sobie pofolgować i sypnąć orzechów, wiórków kokosowych ew. kakao czy miodu łyżeczkę. Do tego owoce sezonowe -chwila roboty a jak dla mnie jest to substytut deseru, czegoś słodkiego:)

    Świetny pomysł z ciecierzycą - strączki generalnie są dobrym wyborem:)

    K.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za cenny komentarz.
    Myślę, że masz rację, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę ile przed tą swoją rewolucją potrafiłam zjeść. Zapewne mam rozciśnięty żołądek i przyznaję się bez bicia - czuję się głodna. Kiedy wczoraj wróciłam wieczorem byłam naaaprawdę głodna.
    Z drugiej strony, dzięki temu czuję ten głód fizyczny. A dawno tak nie było.
    Ale masz 100% racji, poza tym nie oszukujmy się - mogę tak długo nie pociągnąć - w sensie, że wystarczy jeden moment żebym znów straciła chociaż raz kontrolę. A wtedy - jestem pewna, wrócę do punktu wyjścia.

    Twój komentarz jest dla mnie dodatkowo cenny, ponieważ - przyznaję - nigdy nie słyszałam o BMR - hasło BMI jest mi oczywiście znane. Zaraz to sprawdzę i się doedukuję - dziękuję! :)

    Co do śniadań - bardzo polubiłam płatki jaglane. O ile kasza jest dla mnie naprawdę ohydna tak płatki uważam za pyszne. Do owsianek też spróbuję wrócić, bo w czasie studiów je lubiłam. Po dzisiejszym dniu stwierdzam, że zdecydowanie lepiej czułam się kiedy na swój codzienny spacer z psem poszłam po śniadaniu, a nie jak to miało miejsce wcześniej - przed nim.

    Raz jeszcze dziękuję za naprawdę cenne uwagi!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma sprawy - ja mam już za sobą lata prób i siłą rzeczy zdobyłam sporo wiedzy... Szkoda że teoria nie przekłada się na praktykę automatycznie:)
    Z płatkami to ciekawe - lubię kaszę jaglaną (o ile oczywiście uda mi się ją dobrze ugotować) ale płatki mi nie zasmakowały:)

    OdpowiedzUsuń