Długo dziś spałam - zarwałam noc oglądając serial, a później czytając książkę.
Po obudzeniu zjadłam tradycyjne chwilowo śniadanie - zimne mleko, trochę crunchy z lidla, wkroiłam do tego banana.
Następnie pojechałam na szybkie zakupy.
Poranny spacer przejął dziś mój partner, który wrócił z podróży.
Musiałam chwilę popracować.
Później przyszedł czas na krótki relaks (książka) i opalanie.
Wzięłam się za obiad: dziś makrela i ziemniaki na parze, do tego surówka z białej kapusty z cytryną oraz surówka z ogórka kiszonego, papryki czerwonej, koperku.
Po obiedzie pojechałam z psem na spacer. Dziś nie za długo, bo znów odezwała się łydka.
No i kolacja... Naczytałam się dziś trochę zdrowych przepisów, bo w związku z tym, że mam teraz naprawdę sporo wolnego mogę posiedzieć dłużej w kuchni. Przez to nabrałam dziś ogromnej ochoty na "zdrowego" burgera. Miałam w szafce kotlety sojowe mielone. Nie mogłam się powstrzymać:
Mała ciabata, ketchup, plasterek żółtego sera, duuużo rukoli, ogórek kiszony, kotlet mielony sojowy (wersja z pieczarkami), trochę jogurtu naturalnego. PYCHA!
I mówię teraz serio - smakuje lepiej niż mięsny burger.
Pies nie reaguje zbyt radośnie na wizję wieczornego spacer z moim chłopakiem, więc prawdopodobnie czeka mnie jeszcze przynajmniej odrobina ruchu przed relaksem (książka, serial...) i snem.
A jutro chciałabym wykorzystać zapowiadaną pogodę i jechać na rower.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz