Podsumowując: jedzenie nadal jak mi się wydaje jem zdrowe. Czasem nadal mam problem z za dużą ilością.
Co do wysiłku - jest zdecydowanie gorzej. Niestety, noga cały czas mi dokucza, przez co nie jestem w stanie szybko maszerować. Pozostają koniecznie spacery z psem, niezbyt szybkim tempem i na niezbyt długie dystanse.
Konsultowałam się ze znajomym ortopedą, co prawda na odległość, ale zawsze - zalecił mi przez kilka dni oszczędzać nogę, a przed każdym spacerem zalecił kilkuminutowe rozciąganie łydek.
Zmieniło się moje "standardowe śniadanie" - teraz są nim płatki jaglane na mleku sojowym z dodatkiem owoców.
Obiady też były w miarę zdrowe.
kapusta z kartoflami z cebulką, kotlet ze zmielonej piersi z kurczaka
Tortilla z jogurtem naturalnym, kapustą pekińska, czerwoną fasolą, kukurydzą i pomidorem
Zupa szpinakowa z jogurtem naturalnym, kromka pełnoziarnistego chleba z pastą sojową z pomidorami
Kasza burgul z warzywami (cebulką smażoną z curry, papryką czerwoną i żółtą, brokułem i cukinią)
Co do kolacji - nadal jem je w miarę późno (ok. 21) - bo późno chodzę na ostatni spacer i jeszcze później chodzę spać.
Ciabata z żółtym serem, pomidorem i bazylią
Jajecznica z pomidorami, pół ciabaty
- a najczęściej dojadałam to co zostało z obiadu.
Zaś co do wysiłku fizycznego:
Jak widać faktycznie trochę przystopowałam - zdarzył mi się nawet 1 dzień bez jakiekolwiek wysiłku. Jakkolwiek od paru dni włączyłam w końcu ćwiczenia z agrafką - włączam jakiś serial albo filmik na yt i w jego trakcie gniotę to urządzenie. Zawsze to coś ;)
Dobra zmiana ze śniadaniami;)
OdpowiedzUsuńMoże wskok w marsze od zera- to jednak było za dużo? Może warto wrócić do poziomu spaceru - w sumie i tak dieta jest kluczowa (przynajmniej na początku). Z czasem , i mniejszą liczbą kilogramów, obciążenie stawów będzie mniejsze i ruch łatwiejszy:)
pozdrawiam K.
Hej , zaglądasztu jeszcze ? Zniknęłaś, a z mojego doświadczenia wynika, że to może świadczyć o problemach z dietą. Oby u Ciebie było inaczej:)
OdpowiedzUsuńJeśli jednak coś poszło nie tak - to pamiętaj że gorsze od porażki jest poddanie się. Trzeba próbować - rzadko u kogo odchudzanie zaskakuje za pierwszym razem.
Pozdrawiam
K.
Bardzo fajny blog. Pisz częściej. Chętnie poczytaj,bo też walczę z wagą
OdpowiedzUsuńHej. Twój blog tak mnie zaciekawił, zainspirował... Szkoda, że przestałaś pisać. Czytając Twoje zdania myslalam sobie ze ktos wszedł w moją głowę. Mam dokładnie tak samo z tymi natrentymi myślami. Trzymam kciuki za Ciebie!!!
OdpowiedzUsuń